Heksametrem o odtrutkach

20.02.2013
Z historykiem farmacji Zbigniewem Belą rozmawia Justyna Tomska
Heksametrem o odtrutkach
fot. archiwum rozmówcy
Zbigniew Bela (ur. w 1949 r. w Przemyślu) – profesor UJ. Studia polonistyczne ukończył w 1976 roku. Po studiach 15 lat pracował w Wydawnictwie Literackim jako redaktor, następnie od 1991 roku w krakowskim Muzeum Farmacji, gdzie w 2002 roku objął stanowisko dyrektora. Prowadzi wykłady dla studentów i doktorantów z historii farmacji na Wydziale Farmaceutycznym UJ, z historii ziołolecznictwa na Wydziale Ogrodniczym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie i wykłady w tzw. Akademii Artes Liberales (wykłady otwarte dla studentów UJ). Jest też członkiem Międzynarodowej Akademii Historii Farmacji.

Rozbawiły mnie te sproszkowane karaluchy, dżdżownice, sproszkowana krew byka na anemię u dzieci. To naprawdę było skuteczne?

Tak przynajmniej zapewniają autorzy prac, w których tego rodzaju informacje się pojawiały. Część z tych prac to farmakopee, a więc oficjalne lekospisy. Jeszcze w "Farmakopei Wirtemberskiej" z 1786 roku można przeczytać, że końskie jądra, odcięte podczas kastracji, pokrojone na kawałki, wypłukane w winie, wyprażone w piekarniku i starte na proch "są skuteczne na usunięcie martwego płodu i łożyska, a także na uśmierzenie związanego z tym bólu".

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Współpraca

Centrum komunikacji klinicznej logo